nothing funny
Komentarze: 0
to moj drugi blog, jaki kiedykolwiek mialam, i chyba ostatni, pisac nie lubie bo jestem leniwa, nie na codzien, tylko przy niektorych czynnosciach, chocby takich jak pisanie blogu wlasnie, pisze mimo to bo mam o czym, chociaz wiem ze jest wiele takich panienek jak ja, takich, ktore robia i zaluja, lub nie robia i zaluja, a wszystko to wychodzi im napewno o wiele ciekawiej. doceniam ciezka harówkę moich ulubionych autorow blogowych , niektorzy potrafia pisac, inni poprostu pisza, ja naleze do tych drugich.
musialam sie rozchorowac, bo jak mialabym byc zdrowa skoro dwa dni temu na imprezie regularnie odwiedzalam balkon zeby zapalic tytoniowe gowno (bo probuje rzucic). nie naleze do osob, ktore leza w lozku, zeby sie kurowac, jesli leze, to wtedy gdy spie, albo z kims :) nawet z przyjaciolka, ale sama nie. musialabym chyba umierac. czasem mam wrazenie ze moje fizyczne i psychiczne samopoczucie jest skutkiem wszystkiego co w zyciu zjadlam, i zazylam, fast foody, marihuana, fajki, chore imprezy, cale szczescie ze wygladam dobrze, i jestem atrakcyjna, ale nic nie trwa wiecznie, wiec trzeba sie brac za siebie:)
teraz leci mi 22 rok zycia, jestem zazdrosną zołzą, a moj chlopak nie wytrzymuje ze mna psychicznie, podziwiam jego wytrwalosc, milosc chyba naprawde jest slepa. zazdrosc to chyba moj jedyny problem zwiazkowy, dobrze, ze nie przekroczyla jeszcze granic normalnosci, ale i tak jestem bliska tzw chorobliwej zazdrosci, staram sie jednak utrzymac poziom, bo kto by chcial byc z wariatka:) stuknieta bylam od dawna, i napewno o tym skrobne, bo lubie czytac to co napisze:) to tak jakbym gadala ze soba, czasem to jest najlepsze, przynajmniej wiem ze napewno siebie slucham.
Dodaj komentarz